…
piernikowe kopytka ;) To tak pół żartem pół serio, ale faktycznie – kształt
pierniczków uzyskujemy tworząc z ciasta kopytka… niektórzy kojarzą je z
brukowcami, inni z kamyczkami, nieważne, fakt jest taki że te maleństwa są po
prostu genialne… puszyste, mięciutkie, lukrowane, czegoż chcieć więcej? ;)
Trudno się im oprzeć i choć są tak małe znikają szybciej niż duże pierniczki, a
porcja z 1,5 kg. mąki jest bardzo uzasadniona – te pierniczki ze stołu znikają
naprawdę bardzo szybko ;) Oprócz smaku warta uwagi jest także wesoła nazwa, trudno jej nie
zapamiętać ;)
Produkt zarejestrowany jest na Ogólnopolskiej Liście
Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przepis znalazłam tu.
P.S. Polecam dać dużo, dużo więcej przyprawy piernikowej,
oryginalnie pierniczki są takie jakby mało wyraźne, stanowczo przyprawy jest za
mało ;)
Składniki: (z 1/4 porcji wyszły mi 2 małe puszki pierników)
- 1 i 1/2 kg. mąki
- 250 g. smalcu
- 500 g. miodu pszczelego
- 5 jaj
- 1 szklanka cukru
- 2 łyżeczki amoniaku
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 szklanka mleka
+ przyprawy: (tu podane z oryginalnego przepisu)
- 2 łyżeczki cynamonu
- 2 łyżeczki goździków (mielonych)
- 2 łyżeczki gałki muszkatołowej (startej)
- 1/2 łyżeczki pieprzu
- 250 g. smalcu
- 500 g. miodu pszczelego
- 5 jaj
- 1 szklanka cukru
- 2 łyżeczki amoniaku
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 szklanka mleka
+ przyprawy: (tu podane z oryginalnego przepisu)
- 2 łyżeczki cynamonu
- 2 łyżeczki goździków (mielonych)
- 2 łyżeczki gałki muszkatołowej (startej)
- 1/2 łyżeczki pieprzu
Proponuję dać drugie tyle ww. przypraw, ja dałam
3 paczki przyprawy Kotanyi, ok. 80 g.
Przygotowanie:
W dużej misce łączymy mąkę i przyprawy.
Cukier, miód, mleko i smalec przekładamy do garnka i
podgrzewamy je na średnim ogniu. Gdy cukier się rozpuści przelewamy masę do
miski z mąką i mieszamy wszystko drewnianą łyżką, stopniowo dodając jajka,
jedno po drugim. Na koniec dodajemy sodę i amoniak wymieszane w małej ilości
wody. Wszystko dokładnie wyrabiamy, przykrywamy ciasto folią i odstawiamy je na
kilka dni (nawet do dwóch tygodni) w chłodne miejsce.
Z gotowego
ciasta formujemy wałeczki, takie jak na kopytka, o średnicy ok. 1,5 – 2 cm. i
kroimy wałeczki na 2 – centymetrowe
kawałki (u mnie troszkę mniejsze).
Małe
pierniczki przekładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia, zachowując
między nimi dość spore odstępy (fefernuski rosną podczas pieczenia), wstawiamy
je do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i pieczemy ok. 20 minut.
W między czasie przygotowujemy rzadki lukier (ale nie
za rzadki!). Do lukru partiami wkładamy wystudzone pierniczki tak, aby całe
były pokryte lukrem. Można to zrobić wrzucając fefernuski np. do durszlaka (pod
durszlak stawiamy miskę do której będzie skapywał lukier), delikatnie je
przemieszujemy i odkładamy na stół lub kratkę, aby równomiernie obsychały. Co
jakiś czas można je poprzekręcać, aby lukier był na całych pierniczkach.
Gdy pierniczki będą już bardzo suche przekładamy je do
pojemników. W szczelnie zamkniętych pojemnikach kruszeją i długo zachowują
aromat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz