środa, 30 października 2013

Domowa przyprawa do piernika

… jeśli planujecie robić w tym roku piernik staropolski lub długo dojrzewające ciasto na pierniczki nie może zabraknąć w Waszej kuchni domowej przyprawy piernikowej :) Taka przyprawa jest zupełnie inna niż kupna – pachnąca, aromatyczna, bogatsza w naturalne składniki, no i przede wszystkim pozbawiona niepotrzebnych dodatków takich jak mąka, czy cukier :) Za wcześnie? Nie, to już najwyższy czas, za chwilę będzie trzeba przygotować ciasto na piernik, więc jeśli będziecie go piec przygotujcie przyprawę już dziś :) 
Przepis pochodzi z tej strony.
Składniki:
- 50 g. kory cynamonu
- 20 g. suszonego imbiru
- 15 g. goździków, całych
- 15 g. wyłuskanych ziaren kardamonu
- 10 g. gałki muszkatołowej
- 10 g. ziela angielskiego
- 10 g. czarnego pieprzu (polecam dać dużo mniej, ja pominęłam go prawie całkowicie, dałam tylko 1 g.)
- 5 g. ziarenek anyżu wyłuskanych z gwiazdek (niekoniecznie, nie wszystkim smakuje, ja pominęłam)
Przygotowanie:
Wszystkie składniki mielimy na drobny pyłek (w moździerzu, młynku, blenderze lub tłuczkiem) i dokładnie je razem łączymy. Ja kupiłam i dodałam wszystkie przyprawy już zmielone, co znacznie ułatwia sprawę :)
Gotową przyprawę przekładamy do szczelnie zamykanego słoiczka i chowamy ją w suche, zaciemnione miejsce (np. do kuchennej szafki).
Przyprawa jest bardzo aromatyczna i dość pieprzna (można zmniejszyć ilość pieprzu).
Na 1 kg. mąki przeciętnie należy dawać około 3 – 4 łyżki przyprawy, w zależności od upodobań.

Domowy cukier waniliowy

… czyli cukier waniliowy z najwyższej półki :) Aromatyczny, pachnący, z zaledwie dwóch ogólnie dostępnych składników no i co najważniejsze – w 100 % naturalny :) Jest on bardzo wydajny, a jego przygotowanie zajmuje dosłownie chwilę, dlatego polecam go przygotować – na pewno przyda się w okresie zbliżających się świąt :) Ten cukier używamy zamiast zwykłego cukru zastępując część cukru (w zależności od ilości cukru waniliowego w przepisie) domowym cukrem waniliowym i pomijamy już wtedy kupny cukier waniliowy. Termin ważności  (patrz termin ważności cukru, z którego korzystałaś).
Przepis z Internetu, można go znaleźć prawie na każdej stronie z przepisami :)
Składniki:
- 2 szklanki drobnego cukru
- 1 laska wanilii

Przygotowanie:
Laskę wanilii przecinamy wzdłuż, wydrążamy nasionka, a pustą laskę wanilii dzielimy na 2 – 3 części.
Cukier wsypujemy do słoiczka lub innego szczelnego pojemnika, dodajemy do niego nasionka z wanilii, dokładnie je razem łączymy, wkładamy do słoiczka laski wanilii tak, aby w większości były one pokryte cukrem, zamykamy słoik i odstawiamy go na ok. 1 – 2 tygodnie w suche, zaciemnione miejsce (np. do kuchennej szafki). W miedzy czasie kilkakrotnie wstrząsamy słoiczkiem, aby wydobyć lepszy aromat wanilii.
Zawartość pojemniczka można co jakiś czas uzupełniać cukrem, który będzie pochłaniać aromat wanilii. Od czasu do czasu trzeba również dodać nowe nasionka i laski wanilii.

poniedziałek, 28 października 2013

Tort Zygzak McQueen

… z okazji urodzin mojego kochanego synka specjalnie dla niego, wielkiego fana samochodów upiekłam mu tort samochodzik :) Jeśli Wy również macie ochotę sprawić swojemu dziecku taki prezencik przedstawię Wam dziś mały tutorial, jak go wykonać :)
Na tort potrzebujemy jeden duży biszkopt o wymiarach 25 x 35 cm., dowolną masę (przełożenie biszkoptu), krem maślany, masę cukrową, barwniki spożywcze i trochę wolnego czasu, no może trochę więcej niż „trochę”, nie oszukujmy się – za pierwszym razem wykonanie takiego tortu zajmie nam dość sporo czasu :)
Mój tort to kakaowy biszkopt przełożony czekośliwką i bitą śmietaną, naponczowany słodką kawą z odrobiną wódki (jeśli tort jest dla dzieci pomińcie alkohol). Tort wyszedł naprawdę fenomenalny – zarówno w smaku, jak i w wyglądzie i z pewnością ucieszy każdego fana bajki Cars :) 
Niech nie zraża Was długi przepis – chciałam Wam po prostu wszystko dokładnie opisać :)
Składniki: (na duży tort, o wadze ok. 3 kg.)

Biszkopt:
- 7 dużych jaj
- 1 czubata szklanka cukru – 260 g.
- 3/4 szklanki mąki pszennej – 120 g.
- 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej – 65 g.
- 60 g. ciemnego kakao
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- sól

Przełożenie:
- 3/4 słoika czekośliwki
- 500 ml. śmietany 36 %
- 4 łyżki cukru pudru
- kilka kropki aromatu waniliowego
- 2 śmietan – fixy

Poncz:
- 3/4 szklanki mocnej, słodzonej kawy rozpuszczalnej
- 1,5 kieliszka wódki

Masa cukrowa:
z tego przepisu, ok. 3/4 porcji zabarwiamy na kolor czerwony (u mnie tym razem kolor niebieski), resztę zostawiamy białą do barwienia poszczególnych elementów

Masa maślana:
- 1 kostka bardzo miękkiego masła (200 g.)
- kilka łyżek cukru pudru
- kilka kropli aromatu waniliowego
Przygotowanie:
Biszkopt:
Na najwyższych obrotach miksera ubijamy na sztywną pianę białka z solą, tak aby po odwróceniu garnka do góry dnem białka były sztywne, zwarte i nie wypadały z garnka. Nie wyłączając miksera pod koniec ubijania białek stopniowo dodajemy cukier, a następnie po kolei żółtka, ciągle ubijając masę mikserem. Na koniec wsypujemy do garnka przesiane mąki, kakao, proszek do pieczenia i delikatnie wmieszujemy je do masy – najlepiej łyżką lub mikserem na bardzo wolnych obrotach.
Blaszkę o wymiarach 25 x 35 cm. wykładamy papierem do pieczenia, przelewamy ciasto do formy, wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do temperatury 170 stopni (u mnie termoobieg + góra – dół) i pieczemy ok. 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Upieczony biszkopt wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy go na bok do całkowitego ostygnięcia. Można w trakcie studzenia (gdy biszkopt jest jeszcze ciepły) przewrócić go do góry nogami, wtedy ładnie się wyrówna.
Biszkopt możemy upiec dzień wcześniej (przechowujemy go zawinięty w folię lub owinięty w papier do pieczenia).
Przełożenie:
Śmietanę ubijamy mikserem, aż nabierze puszystości i zgęstnieje, dodajemy do niej przesiany cukier puder, kilka kropli aromatu i ucieramy masę jeszcze przez chwilę, aż będzie gładka i kremowa. Na koniec dodajemy śmietan – fixy, aby masa była bardziej sztywna (tort jest dość ciężki, więc masa musi być bardzo sztywna, aby nie wypłynęła).
Krem maślany:
Miękkie masło ubijamy mikserem na średnich obrotach i dodajemy do niego stopniowo cukier puder i aromat, aż masa będzie gładka i na tyle zwarta, aby swobodnie obsmarować nią tort (w razie potrzeby możemy dodać do masy odrobinę mleka).
Przygotowanie tortu:
Ostudzony biszkopt przekrajamy wzdłuż (tak, jak do przekładania biszkoptu kremem), następnie odmierzamy 1/3 szerokości biszkoptu i odcinamy go po całej długości (tutorial, zdj. 1). Mniejszy kawałek biszkoptu dzielimy na pół, oba kawałki lekko ponczujemy (w środku oczywiście), przekładamy je odrobiną ubitej śmietany i odkładamy biszkopty na bok (zdj. 2). Duży biszkopt ponczujemy z obu stron (od wewnętrznych stron) i przekładamy go czekośliwką oraz bitą śmietaną (zdj. 3). Część śmietany zostawiamy do klejenia reszty elementów. Dwa odłożone przed chwilą kawałki biszkoptu układamy na szczycie biszkoptu, mniej więcej na środku, przyklejamy je na odrobinę ponczu i śmietany kremówki, którą przekładaliśmy biszkopt (zdj.4). W ten sam sposób będziemy mocowali również wszystkie inne kawałki biszkoptu, aby się dokładnie przymocowały do tortu. Z tych dwóch górnych elementów będziemy teraz tworzyli bryłę samochodu. Z jednej strony (z tej której mamy ścięte równe boki) ścinamy pod ukosem kawałki biszkoptu i układamy je z boku biszkoptu, tworząc w ten sposób spoiler samochodu (zdj. 5, 6). Z drugiej strony również ścinamy pod ukosem boki biszkoptu tak, aby stworzyć kopułę – dach samochodu. Z tych dwóch, odciętych kawałków biszkoptu formujemy ranty maski samochodu i układamy je na biszkopcie (zdj. 7). W miejscu kół samochodu wycinamy w biszkopcie małe okręgi (miejsce na przyszłe koła). Na koniec delikatnie ścinamy (zaokrąglamy) tort tam gdzie jest to potrzebne – tworzymy docelową bryłę samochodziku. Tak przygotowany biszkopt schładzamy przez chwilę w lodówce, następnie smarujemy go kremem maślanym (zdj. 8) i ponownie wstawiamy go do lodówki na czas przygotowania masy cukrowej (min. 30 minut, aby tort się dokładnie schłodził). I teraz pozostaje nam już tylko najlepsze, a jednocześnie najważniejsze – dekoracja (zdj. 9) i nasze trofeum będzie gotowe :)
Masę, którą zabarwiliśmy na czerwono (u mnie kolor niebieski) rozwałkowujemy na dość duży, prostokątny placek (resztę białej masy w między czasie przechowujemy zawiniętą w folię) i dokładnie doklejamy do biszkoptu formując kształt samochodziku. Gdy samochodzik będzie już cały czerwony (u mnie niebieski), odcinamy na dole niepotrzebne skrawki masy i zabieramy się za dalszą dekorację. W między czasie możemy wstawić tort do lodówki.
Najlepiej zacząć od przygotowania kilku szablonów, co znacznie ułatwi nam pracę (możemy je przygotować na zwykłej kartce papieru). Podstawowe szablony, które będą nam potrzebne to usta z ząbkami, przednia szyba z oczami, boczne szyby, pioruny na boki samochodu, światła i ewentualnie ozdoba na spoiler.
Zaczynamy od ząbków: do białej, dość cienko rozwałkowanej masy przykładamy szablon ust, wycinamy go w masie, ostrym nożem nacinamy na nim delikatnie ząbki i przyklejamy je z przodu tortu na klej zrobiony z cukru pudru i odrobiny wody (w ten sam sposób będziemy przyklejali do tortu wszystkie inne elementy).
Kolejnym elementem są okna (białe elementy), boczne okienka wycinamy w kształcie trapezów, tylna szybę dopasowujemy do wymiarów tortu, przednią szybę wycinamy z szablonu, zgodnie z tym, jak wygląda zygzak McQueen :) Gdy oprawa szyby będzie gotowa wycinamy w niej dwa kółka pod przyszłe oczy i przygotowujemy oczka.
Aby zrobić oczy potrzebujemy 2 większe koła (niebieskie), 2 mniejsze (czarne) i 2 białe mini kropki. Najpierw wycinamy 2 niebieskie koła (nożem od przygotowanego wcześniej szablonu lub np. końcówką od tylki cukierniczej), po środku wycinamy 2 mniejsze koła, wyjmujemy je i w ich miejsce wkładamy czarne koła. Na koniec przytwierdzamy do oczu białe kropeczki, delikatnie wszystko wygładzamy, wkładamy oczy w oprawę – przednią szybę samochodziku, przyklejamy ją do tortu  i gotowe :)
Boczne szyby wycinamy z masy z gotowych szablonów (po 2 szyby z każdej strony), tylną szybkę robimy „na oko” dopasowując ją do wymiarów tortu.
Kolejnym elementem są światła (biało – żółte), wycinamy je z przygotowanych szablonów i przyklejamy z przodu i z tyłu samochodu (potrzebujemy 4 podwójne, biało – żółte światła).
Następnie robimy pioruny (potrzebujemy 2 sztuki) – zabarwiamy białą masę na pomarańczowo, wycinamy w masie kształt pioruna i przyklejamy je z boków samochodu.
Kolejnym detalem są koła – koła są czarne, a felgi czerwone, możemy nałożyć czarną masę na okrągłe ciasteczka, np. Oreo, a na nie przykleić czerwone kółka i porobić nacięcia, dziurki – kształt felg lub po prostu uformować z masy czarne koła i ozdobić je czerwoną felgą ze zdobieniami :) Mi tym razem zabrakło czasu i doczepiłam koła z samochodu synka, tuż przed krojeniem odczepiłam je i po sprawie :)
Na koniec przyklejamy lusterka w kolorze samochodu i przygotowujemy napisy na samochód: ja wybrałam cyferkę 2, którą przykleiłam z przodu i z boków tortu. Na spoiler przykleiłam dla ozdoby kilka ciemno niebieskich pasków :)
Gotowy tort wstawiamy do lodówki i czekamy na urodziny małego solenizanta :) Jeśli nasz samochodzik jest matowy przydałaby mu się również mała polerka :) Możemy nabłyszczyć go wodą z odrobiną aromatu do ciast – bardzo delikatnie, wystarczy tylko odrobina, najlepiej zrobić to silikonowym pędzelkiem. Ja nie musiałam tego robić, tort wyglądał zjawiskowo ;)

niedziela, 27 października 2013

Pierniczki Aganiok

… to jedne z pierwszych pierniczków, od których trzeba zacząć świąteczne przygotowania i to już teraz :) Zdziwieni? Ci, którzy piekli te pierniczki już wcześniej z pewnością wiedzą o co chodzi, dla tych którzy są niewtajemniczeni już wyjaśniam :) Ciasto na te pierniczki wymaga długiego leżakowania w chłodzie, dzięki czemu pierniczki są cudowne i jedyne w swoim rodzaju – już sama masa jest tak pyszna i aromatyczna, że nie sposób się jej oprzeć :) To bardzo fajny pomysł, że już na końcu października w całym domu pachnie świętami… :) Bardzo je Wam polecam – są naprawdę genialne, mięciutkie, aromatyczne, z mnóstwem pysznych bakalii… Jest to bardzo fajna baza na ciasto, którą możemy modyfikować wg. własnych upodobań dodając ulubiony zestaw przypraw i bakalii, smacznego :) To ja lecę zrobić ciasto...
Przepis Aganiok, zapraszam na jej bloga.
Składniki:

Składniki podstawowe:
- 500 g. miodu naturalnego     
- 2 niepełne szklanki cukru     
- 250 g. masła lub margaryny  
- 1 kg. + 1 szklanka mąki pszennej 
- 3 jajka (niezbyt duże)  
- 3 łyżeczki sody oczyszczonej         
- 125 ml. mleka 
- 1 czubata łyżka ciemnego kakao                    

Bakalie: (przykładowy zestaw)         
- 100 g. orzechów laskowych   
- 100 g. migdałów         
- 100 g. rodzynek (ja pominęłam rodzynki, w zamian dałam skórkę otartą z 1 dużej cytryny)
- 100 g. skórki pomarańczowej (ja dałam 150 g.)

Przyprawy: (przykładowy zestaw)     
- 1 przyprawa piernikowa Kotanyi lub:           
- 2 łyżeczki mielonego cynamonu     
- 2 łyżeczki mielonego imbiru 
- 1/2 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu (ja pominęłam pieprz)        
- 1/2 łyżeczki mielonych goździków    
- 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu   
- szczypta soli       

Do smarowania:
- 1 jajko
- 3 łyżki mleka 

Przygotowanie:
Ciasto najlepiej przygotować w melakserze, ponieważ mieszane są bardzo gorące składniki. Można również mieszać ręcznie, jednak wymaga to sporej siły, więc najlepiej poprosić o pomoc mężczyznę :)
Jeśli używacie rodzynki namaczamy je we wrzątku i po chwili siekamy razem z pozostałymi bakaliami (bakalie siekamy bardzo drobniutko lub mielimy w blenderze).
Mąkę przesiewamy do dużej miski.
Miód, cukier i tłuszcz wkładamy do garnka, powoli podgrzewamy je na wolnym ogniu stale mieszając, aż wszystkie składniki się połączą, odstawiamy je z gazu i dodajemy posiekane bakalie oraz przyprawy (ja dałam 1 całą torebkę i łyżeczkę przyprawy piernikowej Kotanyi).
Do miski (lub melaksera) wrzucamy większą część przesianej mąki, jaja, sól, sodę rozpuszczoną w zimnym mleku, kakao i wszystko razem łączymy. Po chwili dodajemy do nich gorącą masę z tłuszczu i miodu i ponownie wszystko łączymy, aż masa będzie jednolita. Na koniec dodajemy pozostałą mąkę i znowu wszystko dokładnie zagniatamy.
Gotowe ciasto przekładamy do naczynia, owijamy je folią spożywczą, którą należy delikatnie ponakłuwać, aby ciasto oddychało i odstawiamy je na kilka tygodni w chłodne miejsce (spiżarnia, ew. lodówka) aby dojrzewało. Ciasto kiedy odpoczywa powinno zmienić konsystencję z lepkiej i luźnej, na zwięzłą i twardawą. Moje ciasto stało w lodówce.
Po ok. 6 tygodniach można przystąpić do pieczenia pierniczków.
Zimne ciasto jest twarde, dlatego przed pieczeniem powinno postać jakiś czas w temperaturze pokojowej. Jeśli jednak ciasto np. kruszy się i trudno wyrabia (wilgotność ciasta zależy m.in. od rodzaju użytej mąki), podczas wyrabiania zwilżamy dłonie wodą, dzięki czemu ciasto znowu nabiera elastyczności.
Ciasto dzielimy na kilka części, rozwałkowujemy je na blacie lekko oprószonym mąką na grubość ok. 5 mm. i wykrawamy foremkami pierniczki. Tuż przed włożeniem pierniczków do piekarnika smarujemy je jajkiem roztrzepanym z mlekiem.
Pierniczki układamy na papierze do pieczenia, wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do temperatury 160 – 170 stopni i pieczemy je przez ok. 9 – 11 minut, w zależności od ich wielkości (zależy również od  piekarnika). Kiedy wyjmujemy gotowe pierniczki z piekarnika, ich brzeg powinien być już twardy, a środek pozostawać jeszcze miękki, wtedy powinny zachować miękkość po ostygnięciu. Gdy jednak się przepiekły i są zbyt twarde warto do puszki z piernikami na kilka dni włożyć cząstki jabłek (jabłka wymieniamy co jakiś czas na nowe).

środa, 23 października 2013

Najlepsza szarlotka kruszonkowa

… mój klasyk jeśli chodzi o szarlotki :) Jest to moja ulubiona szarlotka, piekę ją już ponad 10 lat i udoskonaliłam ją chyba do perfekcji – jest pyszna, słodka, pachnąca cynamonem, w pysznych warstwach kruszonkowych… Po prostu niebo w gębie – grzech nie spróbować :) Polecam ją wszystkim, którzy kochają smak i zapach szarlotki… smacznego :)
Składniki na ciasto:
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1/3 szklanki cukru
- 1 kostka margaryny Kasi
- 1 cukier waniliowy 15 g.
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- 5 żółtek

Masa jabłkowa:
- 8 dużych jabłek
- cukier
- cynamon
- mielone goździki, imbir (opcjonalnie)
Przygotowanie:
Do miski wsypujemy wszystkie składniki i chwile je zagniatamy, aż powstaną nam kruszonkowe kuleczki.
Jabłka obieramy, ścieramy na tarce, odciskamy z soku i gotujemy w garnku na wolnym ogniu, podlewając od czasu do czasu odrobiną odciśniętego soku. Pod koniec gotowania dodajemy cukier i cynamon, ewentualnie inne przyprawy – ilości według uznania, w zależności od kwaśności jabłek.
Spód tortownicy (o średnicy 26 cm.) wykładamy papierem do pieczenia lub smarujemy ją margaryną i wysypujemy kaszą manną, wysypujemy na dno połowę kruszonki, układamy lekko przestudzoną masę jabłkową i wysypujemy resztę ciasta. Ja dodatkowo oprószyłam wierzch szarlotki cynamonem.
Ciasto wstawiamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 180 stopni i pieczemy je ok. 45 minut, na jasno złoty kolor.
Po ostudzeniu możemy posypać szarlotkę cukrem pudrem.

Sernik na kajmakowym brownie

  sernik, o którym można by pisać naprawdę wiele. Jest obłędnie, no po prostu obłędnie pyszny! Czekoladowe ciasto oblane grubą warstwą karmelu i waniliowa masa serowa złożona z aż trzech rodzajów sera tworzy naprawdę cudowne połączenie.  Mascarpone sprawia, że sernik ma bardzo fajną, kremową, lekko mazistą strukturę, a serek Philadelphia nadaje mu lekko słonawy posmak, który idealnie komponuje się z orzeszkami. Jest to wymarzony sernik, gdy chcesz zaskoczyć gości czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym – ten sernik bez wątpienia właśnie taki jest :) Z pewnością nie jest on niskokaloryczny, ale bez dwóch zdań jest grzechu wart dlatego koniecznie go wypróbujcie. Nie mam też wątpliwości co do tego, że uzależnicie się od niego od pierwszego kęsa, ale co tam – taki nałóg to sama przyjemność ;) I na wstępie jeszcze jedna ważna uwaga – ten sernik pieczemy co najmniej dobę przed podaniem. Smacznego :)
Przepis pochodzi z tej strony.
Składniki:

Spód brownie:
        
- 120 g. ciemnej gorzkiej czekolady 
- 120 g. masła (może być lekko solone)        
- 1/3 szklanki cukru (może być również trzcinowy nierafinowany)
- 2 duże jajka 
- 70 g. zmielonych płatków migdałów lub zmielonych migdałów lub orzechów   
- 2 pełne łyżki mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia    

Masa kajmakowa i orzeszki:          

- 1 puszka (510 g.) gotowej masy krówkowej, kajmakowej lub gotowanego mleka skondensowanego słodzonego           
- 75 g. orzeszków ziemnych prażonych i solonych, drobno posiekanych (opcjonalnie)     

Masa serowa:           
- 500 g. mascarpone  
- 250 g. ricotty (ja dałam 250 g. mascarpone i 750 g. twarogu sernikowego)        
- 125 g. Philadelphii  
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej lub pszennej    
- 3/4 szklanki cukru   
- 5 jajek          
- 1/4 szklanki śmietany 30 – 36 %    
- 2 łyżeczki pasty waniliowej, ekstraktu z wanilii lub 3 łyżki cukru wanilinowego (ja dałam niecałe 3 łyżki cukru wanilinowego = 45 g. i kilka kropli aromatu waniliowego) 

Wierzch:
- 200 g kwaśnej śmietany 12 %, maślanki lub jogurtu naturalnego 

- 2 łyżki cukru pudru

Do podania (opcjonalnie) – polewa kawowa:
      
- likier kawowy lub likier kawowy zagęszczony żelatyną (można polać po wierzchu sernika i poczekać na stężenie)         
Przygotowanie:
Spód:
Do małego rondelka wkładamy połamaną na kosteczki czekoladę i masło, wstawiamy je na gaz i mieszamy, aż czekolada się rozpuści (staramy się nie podgrzewać za bardzo masy), a następnie odstawiamy ją na bok, aby lekko przestygła. Do lekko ciepłej czekolady dodajemy  cukier, jajka, zmielone migdały, przesianą mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i wszystko dokładnie razem łączymy, aż powstanie nam gładka i jednolita masa.
Gdy masa będzie gotowa przygotowujemy sobie tortownicę o średnicy 26 – 27 cm. (u mnie 2 tortownice: 21 i 16 cm.) wyłożoną papierem do pieczenia, przelewamy do niej masę, wstawiamy ją do piekarnika nagrzanego do temperatury 175 stopni i podpiekamy spód, aż na wierzchu pojawi się skorupka, ok. 10 minut.
Podpieczony spód wyjmujemy z piekarnika, czekamy aż wystygnie, a następnie rozsmarowujemy na nim masę kajmakową z puszki, wierzch posypujemy drobno posiekanymi orzeszkami.
Masa serowa: 
Do dużej miski wkładamy wszystkie sery i krótko ubijamy je mikserem. Po chwili dodajemy do nich mąkę, cukier, ponownie wszystko ucieramy mikserem, dodajemy po kolei jajka ciągle ucierając masę mikserem krótko na małych obrotach miksera po każdym dodanym jajku, tylko do czasu aż połączą się z masą. Na koniec dodajemy do masy kremówkę, aromat wanilii i jeszcze przez chwilę ucieramy masę mikserem.
Gdy masa będzie gotowa wykładamy ją łyżką na warstwę orzeszków (powoli, łyżka po łyżce, aby nie zniszczyć warstwy kajmaku), wyrównujemy powierzchnię masy łyżką, wstawiamy ją do piekarnika nagrzanego do temperatury 175 stopni, po 15 minutach obniżamy temperaturę w piekarniku do 120 stopni i pieczemy sernik jeszcze przez 90 minut (jeśli sernik będzie płynny w środku – może się tak zdarzyć jeśli użyliśmy ricotty – można piec go dodatkowe 10 minut dłużej lub do czasu aż środek będzie ścięty). Mój mniejszy sernik piekł się ok. 70 minut, ten większy ok. 80 (piekłam serniki na termoobiegu).
Po tym czasie wysuwamy sernik z piekarnika, rozprowadzamy na nim śmietanę wymieszaną z cukrem (ja połączyłam w blenderze 1 śmietanę 18 % (może być też śmietana 36 %) z jedną pełną łyżką – 80 g. kajmaku), wsuwamy sernik z powrotem do piekarnika i podpiekamy go jeszcze przez 15 minut.
Upieczony sernik wyjmujemy z piekarnika, czekamy aż ostygnie, a następnie wstawiamy go do lodówki (ja po wyjęciu sernika z piekarnika udekorowałam go jeszcze pokruszonymi orzeszkami). Po 2 godzinach schładzania, gdy sernik będzie już zastygnięty, okrajamy go nożem  od brzegów formy i zdejmujemy obręcz tortownicy.
Sernik musi się chłodzić przynajmniej kilkanaście godzin.
Polewa kawowa: (ja jej nie robiłam)
Sernik można podawać z likierem kawowym (np. Kahlúa) lub polewą kawową. Można też zagęścić likier kawowy niewielką ilością żelatyny i polać tym sernik na pół godziny przed podaniem. Na 1/4 szklanki likieru kawowego należy użyć 1/2 płaskiej łyżeczki żelatyny. Likier należy podgrzać aby rozpuścić w nim żelatynę. Po ostudzeniu i lekkim stężeniu polać po serniku, najlepiej na pół godziny przed podaniem, aby polewa była gęsta ale nie całkowicie sztywna. 

wtorek, 22 października 2013

Domowy ekstrakt waniliowy

… rozpoczęcie sezonu pierniczkowego zaczynam od podania przepisu na domowy ekstrakt waniliowy – przygotujcie go już dziś, a będzie gotowy na święta :) Jeśli lubicie aromat wanilii jest to najlepszy sposób na zatrzymanie jej smaku i zapachu na bardzo, bardzo długo, bo można go przechowywać nawet kilka miesięcy, a oprócz tego taki ekstrakt jest kilkakrotnie tańszy niż w sklepie i przede wszystkim jest w 100 % naturalny, pozbawiony konserwantów, stabilizatorów i innych, zbędnych polepszaczy smaku. Do jego przygotowania potrzebujecie zamykaną buteleczkę lub karafkę, wódkę, laski wanilii i to wszystko :)
Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki.
Na zdjęciu świeży ekstrakt - chwilę po przygotowaniu :)
Składniki:
- 3 soczyste, duże strąki wanilii
- 1 szklanka wódki
- szklana buteleczka lub karafka z zamknięciem

Przygotowanie:
Laski wanilii przecinamy wzdłuż na pół, wkładamy je do szklanej butelki, wlewamy do buteleczki wódkę (do całkowitego przykrycia strąków), zamykamy ją i potrząsamy butelką, aby składniki się wymieszały i dobrze połączyły.
Ekstrakt przechowujemy w ciemnym, suchym miejscu (ale nie w lodówce), co pewien czas energicznie wstrząsamy buteleczką.
Już po tygodniu ekstrakt nabierze ciemniejszej barwy, jednak po dwóch miesiącach osiągnie pełny aromat i wtedy jest gotowy do użycia. Dojrzały ekstrakt z wanilii ma kolor mocnej herbaty.
Jeśli połowę ekstraktu zużyjecie, warto uzupełnić buteleczkę alkoholem i odłożyć do ponownego wzmocnienia aromatu. Co pewien czas warto dodawać do niego również laski wanilii, nawet te puste, by wzmocnić aromat ekstraktu.
Im więcej lasek wanilii, tym aromat jest mocniejszy a kolor ciemniejszy :)

poniedziałek, 21 października 2013

Zakładka świąteczna

Polędwica wieprzowa Rewelacja czyli soczyste polędwiczki wieprzowe

… uwielbiam polędwiczki wieprzowe, w różnej postaci, choć rzadko robię je sama. Powód? Brak dobrego przepisu, ale do dziś :) Właśnie znalazłam genialny przepis na soczyste, mięciutkie i aromatyczne polędwiczki – są naprawdę doskonałe i rewelacyjnie smakują z pyzami i jakąś jarzynką. Smakują tak cudnie, jak wyglądają i świetnie się prezentują dlatego nadają się zarówno na codzienny obiad w gronie najbliższych, jak i uroczysty obiad dla gości :) Mięsko jest bardzo dobrze przyprawione, mięciutkie, z chrupiącą skórką, a im dłużej leży w marynacie (u mnie leżało ok. 15 godzin) tym jest bardziej kruchutkie i dosłownie rozpływa się w ustach. Myślę, że z pewnością zachwyci również Was.
Przepis Sary – z tej strony, bardzo je Wam je polecam  :)
Składniki:
- 2 szt. polędwicy wieprzowej (ok. 700 g.)     
- olej, smalec do smażenia      
- masło
- 4 duże ząbki czosnku
- przyprawa gyros       
- czosnek w proszku   
- sól, pieprz     
- kostka pieczeniowa Winiary (opcjonalnie)    
- 1 – 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
Przygotowanie:
Zaczynamy od ponacinania polędwiczek delikatnie nożem, dzięki czemu przyprawy lepiej wchłoną się w mięso. Nacinamy każdą polędwiczkę w przysłowiową „kratkę” po obu stronach. Każdą polędwiczkę solimy, posypujemy czosnkiem w proszku, następnie lekko je pieprzymy i dokładnie wklepujemy wszystkie przyprawy w mięso. Następnie obficie obsypujemy polędwiczki przyprawą gyros, polewamy je olejem i jeszcze raz dokładnie nacieramy mięso rękoma, aby olej i przyprawy dokładnie wsiąkły w mięso. Gotowe polędwiczki zawijamy w folię i odstawiamy je do lodówki na co najmniej kilka godzin a najlepiej na całą noc (u mnie mięsko marynowało się ponad 15 godzin).
Następnego dnia rozgrzewamy na patelni smalec i obsmażamy na nim mięsko dokładnie ze wszystkich stron – polędwiczki mają być naprawdę bardzo  dobrze przypieczone.      
Po obsmażeniu zdejmujemy mięso z patelni, przekładamy je do naczynia żaroodpornego, a do patelni dolewamy troszkę przegotowanej wody – zrobi się z tego pyszny, pieczeniowy sosik.
Powstały sosik przelewamy do mięska, ewentualnie dolewamy więcej wody lub wina, dodajemy kostkę pieczeniową (3/4 kostki), przykrywamy naczynie pokrywką, wkładamy je do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni i pieczemy ok. 50 minut.   
Po ok. 50 minutach pieczenia przygotowujemy zasmażkę: na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy czosnek i przesmażamy go na lekko brązowawy kolor. Tak przygotowaną zasmażką polewamy mięso, dusimy je pod przykryciem jeszcze przez 10 minut, następnie zdejmujemy pokrywkę i pieczemy mięsko jeszcze ok. 5 minut.          
Po upieczeniu przekładamy mięsko na talerz, a sos zagęszczamy mąką: do szklanki wsypujemy 1 – 2 łyżki mąki i zalewamy je taką ilością zimnej wody, aby powstał nam dość gęsty kleik. Mąkę rozrobioną z wodą przelewamy przez sitko do sosu, wszystko dokładnie przemieszujemy i gotowe :)
Mięso kroimy na dość grube plasterki, układamy je na talerzu i polewamy sosem.

Te polędwiczki idealnie pasują do klusek śląskich (najlepiej domowych, tu macie przepis) i jakąś jarzynką, np. gotowaną marchewką lub buraczkami. Smacznego :)