wtorek, 4 lutego 2014

Bułeczki francuskie

… gdy ich spróbujesz przestaniesz kupować bułki w sklepie ;) Te bułeczki są naprawdę doskonałe – cudownie mięciutkie, puszyste, z delikatnie chrupiącą, dobrze wypieczoną skórką. Ostatnio przeczytałam skład na opakowaniu bułek, które zazwyczaj kupuję – czy uwierzycie, że nawet bułki, zwykłe kajzerki są nafaszerowane barwnikami, ulepszaczami smaku i E? W najbliższym czasie będzie na blogu sporo przepisów na domowe pieczywo – tak mnie odstraszyły te „dodatkowe” składniki bułek w sklepach, że od dziś będę piekła pieczywo w domu ;)
Przepis pochodzi ze strony Allrecipes, tłumaczenie moje.
Składniki: (na ok. 10 – 12 bułeczek)
- 350 ml. ciepłej wody (w temperaturze ok. 110 stopni)
- 25 g. świeżych  lub 10 g. suchych drożdży
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki oleju słonecznikowego
- 1 łyżeczka soli
- 3 i 1/2 szklanki mąki (560 g.), najlepiej chlebowej
Przed wyrośnięciem...
... przed pieczeniem...
... świeżo upieczone ;)
Przygotowanie:
W dużej miseczce rozpuszczamy drożdże i cukier w ciepłej wodzie i odstawiamy je na ok. 10 minut w ciepłe miejsce.
Po chwili dodajemy do drożdży olej, sól, 3 szklanki mąki i zaczynamy wyrabiać ciasto do momentu, aż będzie elastyczne i gładkie (ok. 8 – 10 minut), stopniowo dosypując resztę mąki. Ja wyrabiałam ciasto ręcznie, ale można je wyrabiać również mikserem lub maszyną do chleba. Moje ciasto było dość luźne, dlatego dodatkowo dosypałam jeszcze 2 łyżki mąki, było lekko kleiste, ale odrywało się już swobodnie od brzegów miski, więc tak je już zostawiłam. Wyrabiałam je w sumie ok. 5 minut – po wyrośnięciu było mięciutkie i idealne do formowania bulek.
Wyrobione ciasto przekładamy do naoliwionej miski, przykrywamy je wilgotną ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (na ok. 1 godzinę – czasem krócej, czasem dłużej, czas zależy od temperatury otoczenia).
Po wyrośnięciu odgazowujemy ciasto lekko je zagniatając, przekładamy je na blat delikatnie oprószony mąką, dzielimy ciasto na ok. 10 – 12 równych części, formujemy je w kulki (ja formowałam bułeczki metodą, którą żartobliwie nazwałam „metodą na pączka” – rozpłaszczyłam ciasto na blacie, szklanką wykrawałam kółka i formowałam bułki tak, jakby miały nadzienie, czyli tak jak przy pączkach zwijając je w sakiewkę – gotowe kulki układałam gładką stroną do góry, dzięki temu wszystkie bułeczki były idealnie równe i gładkie), układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, zachowując między nimi ok. 2 cm. odstępy, przykrywamy bułeczki wilgotną ściereczką i odstawiamy je w ciepłe miejsce do ponownego wyrośnięcia (na ok. 40 minut, nie dłużej).
Po wyrośnięciu nacinamy bułeczki ostrym nożem (lub nie, jak kto woli), smarujemy je jajkiem roztrzepanym z 2 łyżkami mleka (jeśli chcemy, aby bułeczki były błyszczące i bardziej rumiane), wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni i pieczemy ok. 18 minut, aż się ładnie zarumienią. Moje bułeczki piekły się ok. 12 minut (na termoobiegu). Smacznego :)

2 komentarze: