…
pyszne i aromatyczne, idealne jako pierniczki lub ozdoby choinkowe, obowiązkowo
do zrobienia w okresie zimowo – świątecznym :) Ciasto należy przygotować kilka
dni wcześniej, gdyż tuż po przygotowaniu musi „odleżakować” swoje w chłodnym
miejscu, ale dzięki temu jest to najlepsze ciasto do wykrawania pierniczków –
miękkie, bardzo plastyczne i nie wymaga podsypywania mąką, co jest niewątpliwie
ich największym plusem :) Ciasto jest bardzo wdzięczne w obróbce – zarówno
wałkowanie jak i wykrawanie ciasteczek to sama przyjemność, jest to również
świetna zabawa dla dzieci :) Po upieczeniu pierniczki zachowują swój pierwotny
kształt, choć odrobinę rosną i mają tylko jeden minus – stanowczo za szybko znikają! Bardzo je Wam polecam (przepis Janki, pochodzi z tej strony).
Składniki: (z
połowy porcji)
- 2 duże lub 3 małe jajka
- 250 g. cukru
- 750 g. mąki pszennej
- 250 g. miodu naturalnego
- 250 g. tłuszczu (u mnie pół na pół masło i margaryna)
- 1/4 łyżki sody
- 1/2 opakowania proszku do pieczenia (8 g.)
- 25 g. ciemnego kakao
- 25 g. przyprawy do piernika (można dodać więcej przypraw, ja dałam 1 całą paczkę przyprawy Kotanyi, ok. 30 g.)
- 250 g. cukru
- 750 g. mąki pszennej
- 250 g. miodu naturalnego
- 250 g. tłuszczu (u mnie pół na pół masło i margaryna)
- 1/4 łyżki sody
- 1/2 opakowania proszku do pieczenia (8 g.)
- 25 g. ciemnego kakao
- 25 g. przyprawy do piernika (można dodać więcej przypraw, ja dałam 1 całą paczkę przyprawy Kotanyi, ok. 30 g.)
-
1/2 łyżeczki cynamonu
-
1/2 łyżeczki zmielonych goździków
Przygotowanie:
W jednym garnku rozpuszczamy tłuszcz i miód, w drugim połowę cukru na złoty kolor, a gdy cukier się rozpuści dodajemy do niego rozpuszczany tłuszcz z miodem i chwilę jeszcze całość gotujemy na wolnym ogniu. Ja rozpuściłam wszystkie składniki razem (dodałam nawet całą ilością cukru, a jajka ubiłam osobno na puszystą pianę).
Resztę cukru ubijamy z jajkami.
W jednym garnku rozpuszczamy tłuszcz i miód, w drugim połowę cukru na złoty kolor, a gdy cukier się rozpuści dodajemy do niego rozpuszczany tłuszcz z miodem i chwilę jeszcze całość gotujemy na wolnym ogniu. Ja rozpuściłam wszystkie składniki razem (dodałam nawet całą ilością cukru, a jajka ubiłam osobno na puszystą pianę).
Resztę cukru ubijamy z jajkami.
Do
dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy przyprawy (ja dodatkowo dałam jeszcze
1/3 łyżeczki mielonego imbiru), kakao, sodę, proszek, przestudzoną masę miodową, ubite
jajka i dokładnie wszystko wyrabiamy, aż powstanie nam gładka i jednolita masa
(będzie ona dość lepka, ale nie dodajemy do niej więcej mąki – masa osiągnie
właściwą konsystencję podczas chłodzenia).
Gotową
masę przykrywamy ściereczką lub folią i odstawiamy ją na kilka dni w chłodne
miejsce.
Tak
przygotowane ciasto rozwałkowujemy na grubość ok. 5 mm., wybraną foremką wykrawamy
ciasteczka, układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w
temperaturze 170 stopni. Spód powinien być podpieczony, a wierzch delikatnie
miękki. Najlepiej sprawdzić jednego pierniczka naciskając go palcem, gdy
leciutko się ugina jest ok. Pierniki świeżo wyjęte z piekarnika mają
wyglądać na ciut niedopieczone – dopiero w czasie stygnięcia osiągają właściwą
konsystencję.
Na
drugi dzień po upieczeniu chowamy pierniczki do puszek, możemy ozdobić je
lukrem od razu (po całkowitym wystygnięciu pierniczków) lub tuż przed świętami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz